Tutaj jedna
plama
Właśnie w
tym kolorze
Tam druga o
odmiennym odcieniu
Składanie
obrazu od podstawy
Przez szkic
Figurę
Po miękkie
pociągnięcie pędzlem
Tutaj cień
założony
Tam
dostrzeżony i zrozumiany
Godziny
spędzone przy obserwacji
W ciszy
Albo w
hałasie
Później
ocena widza
Czy
dostrzeże precyzje?
Zauważy
namacalność kształtów?
Geniusz!
Twierdzi
krytyk
Co za
bazgroły!
Twierdzi
laik
A ja
Patrzę na
swe dzieło
I wśród
rytmu barw
W kompozycji
przedmiotów
Widzę własną
twarz
Pochyloną
nad książką
Czytającą
historię sztuki
Odkrywającą
perspektywę
Światło
Zrozumienie
iluzji
Działanie
jednego koloru
W stosunku
do drugiego
Widzę
godziny pracy
Więc
Co z tego
Że podążyłem
własną ścieżką
Nazwano mnie
geniuszem
Gdy
najzwyczajniej w świecie
Jestem
sfrustrowany
Że sztuka
Nie jest
tchnieniem
Nie jest
weną
Jest
precyzją
Kunsztem
Wyuczeniem
A tylko
nieliczni
Szaleńcy
Potrafią się
w niej odnaleźć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz