Przebrałem
się w zwykłe jeansy i czarną koszulkę, na którą założyłem kurtkę tego samego
koloru.
- Bosko! Idziemy! – Julka
bierze mnie pod rękę i idziemy do mojego samochodu. – Rafał pojechał po Emila.
- Czego się tak
uczepiliście, żeby nas ze sobą zabrać? – Pytam, przekręcając kluczyk w
stacyjce.
- Tajemnica.
Jasne.
Pewnie chcieli, byśmy się pogodzili. Każdy już zauważył, że oboje łazimy
wkurwieni całe dni, ale jakoś ani ja, ani on nie mamy ochoty na zgodę. Jest
dobrze tak, jak jest.
Chyba
jestem masochistą.
- Klub ten co zwykle?
- Tak.
***
Dojeżdżając
na miejsce od razu zauważyłem Emila i Rafała. Nie było to trudne, z racji ich
wzrostu. I tego, że Emila mógłbym wypatrzyć wszędzie.
- Są. – Oświadcza dziewczyna
odkrywczo i wychodzi z samochodu. Rafał podchodzi do niej i obejmuje ją
ramieniem.
- Cześć! – Rzuca do mnie.
Kiwam
głową, zamykam auto i dołączam do nich. Emil czeka na nas przy wejściu do
klubu. Olewa mnie całkowicie, więc i ja tak robię.
- Idę do baru. – Decyduję,
gdy w końcu wpuszczono nas do środka.
Stoję
sam, gapiąc się na tłum tańczących. Rafał i Julka zaczęli bawić się w
najlepsze, a Emil samotnie dał się porwać muzyce. Chodź nie wygląda na to, że
sprawia mu to frajdę.
- Kogo moje oczy widzą! –
Słyszę obok i wzdrygam się na ten dźwięk. Spoglądam na Klaudię. Cholera,
jeszcze jej tu brakuje. W szkole ciągle próbuje zwrócić na siebie moją uwagę.
Mam jej dość.
- Jesteś sam? – Pyta i
przerzuca brązowe włosy w tył, odkrywając swój głęboki dekolt. Ma na sobie
czarną bluzeczkę na ramiączkach i krótkie spodenki jeansowe. Pasujemy do
siebie, zauważam rozbawiony.
- Nie. – Wskazuję na
parkiet. – Ale wszyscy poszli tańczyć.
- A ty?
- A ja nie umiem.
- Nie prawda. – Chwyta mnie
za rękę i uśmiecha szeroko. – Spróbujemy?
Zerkam
na Emila, który już upatrzył sobie jakąś ofiarę. Dziewczynę. Jestem zazdrosny i
głupi, myślę zirytowany. Nie powinien on mnie obchodzić! I nie powinienem być
zazdrosny, skoro jest gejem… A kto go tam cholera wie…
- Ok. Tylko się nie
przestrasz. – Śmieję się i daję wyciągnąć na parkiet.
Tańczymy. Ja niezgrabnie, a ona nie tak dobrze
jak Julka, ale kto by się tym przejmował. Wywalam z mojej głowy wszystkie
myśli. Pieprzyć wszystko. Musimy śmiesznie wyglądać razem, bo jestem od niej
wyższy prawie pół metra. Ale jak już mówiłem, kto by się tym przejmował.
Trwa
to naprawdę długo. W końcu dostrzegam wolne miejsce przy jakiejś sofie i ciągnę
ją w tamtym kierunku. Jestem zmęczony niemal tak samo jak Klaudia.
- Bywa gorzej. – Ocenia, gdy
siadamy na upatrzonym miejscu. – Z tańcem.
- Nie wyobrażam sobie tego.
– Śmieję się. Ból lewej nogi oznajmił mi, że przesadziłem.
- Mówiłeś, że z kimś
przyszedłeś. Ale jak na razie nikogo nie widziałam.
- Bo zajęli się sobą. Dwóch
kolegów z drużyny i Julka, moja przyjaciółka i dziewczyna Rafała. – Wskazuję na
nią. – To ta blondynka.
- Mhm. – Zamiast na
dziewczynę, gapi się na mnie. – Jesteś inny niż w szkole.
- Tak? A jaki tu jestem?
- Smutny. – Odpowiada, ku
mojemu zaskoczeniu. – W szkole nie pokazujesz żadnych uczuć. No chyba, że
zirytowanie moją osobą.
A
więc zauważyła. Dlaczego się ode mnie jeszcze nie odczepiła?
- Jesteś inny, niż chłopcy,
których znam. – Ciągnie dalej. – Ty nigdy nie zwracałeś na mnie uwagi i nie
traktowałeś, jak dziewczyny do bzyknięcia.
- Cóż, ciężko tak cię nie
traktować. Sama się tak zachowujesz. – Palnąłem, bez przemyślenia. –
Przepraszam. – Dodałem.
- Masz rację. – Przyznała. –
No cóż. Lubię seks. Ale nie idzie on w parze ze znalezieniem sobie kogoś na
stałe. Po prostu faceci zostawiają mnie zaraz po zdobyciu. To wkurzające.
Prychnąłem.
Jest jeszcze dziwniejsza, niż sądziłem.
- Wiem, wiem. Moja wina. – Uśmiecha się do mnie
lekko. – W każdym razie postawiłam sobie za cel zdobycie cię, ale jak widać nie
jesteś mną zainteresowany. – Marszczy brwi. – Jesteś gejem?
Wybucham
śmiechem.
- Tak? – Dopytuje, a ja
dalej śmieję się jak opętany.
- Szczerze? – Pytam, gdy już
się trochę uspokajam. – Nie mam pojęcia.
- Nie wyglądasz na geja. –
Stwierdza i przysuwa się do mnie. – Sprawdźmy to.
- Co?
Zanim
mój opóźniony mózg zdał sobie sprawę, co ona wyprawia, pocałowała mnie. Nie są
to wprawdzie przyjemne i mocne usta Emila, ale też nie złe. Jest nawet
przyjemnie, dopóki nie dotykam jej ciała. Miękkie, krągłe, delikatne… wzdrygam
się i odsuwam od niej.
- Mat… - Zaczyna, ale ja jej
nie słucham. Patrzę na Emila, który obserwuje nas z parkietu. Na twarzy ma
maskę obojętności. Rusza w stronę wyjścia, a ja rzucam się za nim, kompletnie
zapominając o dziewczynie.
Kurwa!
- Czekaj! – Doganiam go
dopiero w pobliżu mojego samochodu i łapię za ramię.
- Czego? – Warczy, wyrywając
mi się.
Gapię
się na niego, a on na mnie. Ma wściekłość w oczach, które tak lubię. Nie
rozumiem. Czemu jest zły? Przecież nie jesteśmy razem. Możemy robić co nam się
żywnie podoba. Sam tak powiedział.
- Nie zrozum mnie źle. –
Mówi po chwili. – Mam w dupie to z kim się pieprzysz.
- A jednak to cię ruszyło. –
Zauważam.
- Chciałbyś. – Odwraca się
na pięcie, ale nie daję mu odejść. Obejmują go za szyję i przytulam do jego
pleców.
- Em. Co my do cholery
robimy? – Szepczę do jego ucha. – Przecież oboje chcemy tylko siebie…
- Odwal się. – Warczy,
próbując wyrwać się z uścisku. – Puść mnie!
- Nie. – Wdycham jego
zapach. Lubię go…
- Nienawidzę cię draniu! –
Mówi łamliwym głosem. Gdy nie daję mu się wyrwać z uścisku, uderza mnie mocno
łokciem w żebra. Zginam się wpół, puszczając go i rzucając wiązankę
przekleństw.
Przez
kilka sekund patrzy na mnie, a gdy się prostuję, odchodzi.
***
Jadę do domu jak w amoku.
Mam ochotę po prostu zatrzymać się i zasnąć, zapominając o wszystkim. A już w
szczególności o Emilu.
Nie rozumiem naszej relacji.
Nigdy jej nie zrozumiałem. Nie wiem co to miłość, troska o drugą osobę. W
sensie takim rodzinnym. Troszczę się o Julkę, tak jak Marta troszczyła się
kiedyś o mnie. Ale to inny rodzaj więzi. Z Emilem… nie mam pojęcia jak rozumieć
to wszystko. On był zazdrosny? Jeśli tak, to dlaczego się nie przyznał… Fakt.
Ja też mu tego nie powiedziałem, gdy chodziło o Damiana… Aghh! Mogłem go w
ogóle nie spotkać… Nie musiałbym teraz myśleć o takich pierdołach. Byłbym
samotny, ale przynajmniej nie bolałoby mnie serce tak jak w tej chwili.
Przejeżdżam przez
skrzyżowanie nawet nie zerkając na światła. A z prawej strony słyszę klakson.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz