- Łaskoczesz.
– Zaśmiałem się. Odskoczyła ode mnie pozostawiając po sobie wspomnienie dotyku
ciepłych palców. Przetarłem twarz próbując zebrać myśli. Wcześniej, gdy stała
nad tymi włóczkami, jej oczy posmutniały. Ciekawe o czym myślała.
- Skoro
już mnie poznałaś, to może zdradzisz swoje imię?
- Daria.
– Szepnęła. Na jej twarzy widniało wiele emocji. Od zaskoczenia po złość. –
Dlaczego?
- Co?
- Dlaczego
pozwoliłeś mi się dotknąć?
Zmieszałem
się. Jej rumiane policzki pięknie komponowały się na bladej cerze.
- Cóż…
Ja ciebie widzę. – Powiedziałem powoli. – Więc sprawiedliwe jest, że i ty mnie
„zobaczysz”.
W jej świecie to chyba normalne. A może się
mylę?
- Chyba
musisz już iść. – Powiedziała szorstko. – Będą się o ciebie martwić.
- Nie
obchodzi mnie to.
- Christopher.
Drgnąłem
na dźwięk swojego imienia. W ten sposób zwracała się moja matka, gdy była na
mnie zła.
-
Proszę, idź już. Ja… mam pracę.
***
Wróciłem
na przyjęcie, które powoli już się kończyło. Znalazłem swoją rodzinę przy aucie,
zbierającą się do drogi.
- No
nareszcie jesteś. – Powiedziała mama patrząc na mnie gniewnie. – Już miałam
wysłać kogoś na poszukiwania. Gdzieś ty polazł?
Mateusz
prychnął lekceważąco siadając na tylnym siedzeniu limuzyny.
- Synek
mamusi się zgubił, oj, oj. – Zadrwił, gdy dołączyłem do niego. – Witaj brat,
jak miło cię widzieć takiego… rozpieszczonego.
- Spierdalaj.
– Warknąłem i skupiłem się na gadaninie ciotki.
- …ona
jest naprawdę dobra… Niewidoma ale zajmować się dziećmi potrafi. Na pewno wam
się bardziej przyda.
- No nie
wiem… - Wymamrotała Beata.
- Całkowicie
za darmo! – Oliwia uśmiechnęła się szeroko. – Tak! Traktuj ją jak prezent.
Jeszcze
ci powiem, że ona świetnie szyje! Tylko no… jest problem z kolorami, jednak
wystarczy jej powiedzieć która nić jest jaka i tworzy arcydzieła!
- W
takim razie dlaczego ją oddajesz? – Zainteresował się ojciec.
- Och,
Pawle. Dziewczyna była tu z matką, która niedawno zmarła. Teraz nie ma jej kto
pomagać w codziennych czynnościach… Moje służki nie mają do niej cierpliwości,
a wasza Eliza jest mniej więcej w jej wieku, na pewno się dogadają.
Matka
Darii zmarła? To dlatego była smutna, gdy patrzyła na te nici…
- Chris
– Głos mamy przywołał mnie do rzeczywistości. – Jutro przyjedziesz po naszą
nową pracownicę.
***
Zaparkowałem
przy podjeździe domu Blowińskich. Wysiadłem z auta,
a na mój nos spadła jedna z pierwszych, lodowatych, jesiennych kropel. Słońce
zasłaniały chmury. Ciekawe, czy można wyrzeźbić niebo. Jeśli by mi się udało,
byłaby to najwspanialsza rzeźba w mojej kolekcji.
- Chris!
– Ula Blowińska wyszła mi na spotkanie. Była w stroju do jazdy konnej. Podała
mi rękę. – Miło cię widzieć.
- Witaj.
– Pocałowałem młodą damę w dłoń. Dziewczynka uśmiechnęła się niepewnie.
- Daria
jest już gotowa. – Warga Uli drgnęła. Spuściła wzrok. – Dbaj o nią.
- Będę
cię odwiedzać. – Usłyszałem za sobą.
Podskoczyłem
zaskoczony. Nie zauważyłem kiedy Daria podeszła. Była ubrana w pastelowo
kremową, prostą suknię. Tym razem czystą… i ładną.
- Możesz
mnie odwiedzić kiedy chcesz… wystarczy poprosić lokaja… albo zadzwonić do mnie.
– Służka próbowała ukryć wahanie. Jednak Ula niczego nie zauważyła, uśmiechnęła
się i objęła Darię.
Chcąc
dać dziewczynom trochę prywatności zająłem się pakowaniem walizki to auta. Otworzyłem
przednie drzwi od strony pasażera.
-Musisz
już jechać. –Powiedziała Ulka. Deszcz coraz bardziej dawał się we znaki. Krople
głośno uderzały w dach pojazdu.
Daria
szepnęła coś do dziewczynki i wsiadła do samochodu, zbywając mnie, gdy chciałem
jej pomóc. Zamknąłem za nią drzwi.
Jedziemy do domu.
Jedziemy do domu.
________
Komentarze z poprzedniego bloga:
Wysłany 04.04.2016 o 15:03
Hej,dawno mnie tutaj nie było, niestety jeszcze przez jakiś czas tak będzie, teraz mam trochę czasu i spróbuję nadrobić… więc nasza Daria będzie teraz u nich pracować, ciekawe co się dalej wydarzy… Dużo weny życzę Tobie… Pozdrawiam serdecznie |