11 maja 2016

[SIF-3] Jedziemy do domu


- Łaskoczesz. – Zaśmiałem się. Odskoczyła ode mnie pozostawiając po sobie wspomnienie dotyku ciepłych palców. Przetarłem twarz próbując zebrać myśli. Wcześniej, gdy stała nad tymi włóczkami, jej oczy posmutniały. Ciekawe o czym myślała.
- Skoro już mnie poznałaś, to może zdradzisz swoje imię?
- Daria. – Szepnęła. Na jej twarzy widniało wiele emocji. Od zaskoczenia po złość. – Dlaczego?
- Co?
- Dlaczego pozwoliłeś mi się dotknąć?
Zmieszałem się. Jej rumiane policzki pięknie komponowały się na bladej cerze.
- Cóż… Ja ciebie widzę. – Powiedziałem powoli. – Więc sprawiedliwe jest, że i ty mnie „zobaczysz”.
W  jej świecie to chyba normalne. A może się mylę?
- Chyba musisz już iść. – Powiedziała szorstko. – Będą się o ciebie martwić.
- Nie obchodzi mnie to.
- Christopher.
Drgnąłem na dźwięk swojego imienia. W ten sposób zwracała się moja matka, gdy była na mnie zła.
- Proszę, idź już. Ja… mam pracę.

***

Wróciłem na przyjęcie, które powoli już się kończyło. Znalazłem swoją rodzinę przy aucie, zbierającą się do drogi.
- No nareszcie jesteś. – Powiedziała mama patrząc na mnie gniewnie. – Już miałam wysłać kogoś na poszukiwania. Gdzieś ty polazł?
Mateusz prychnął lekceważąco siadając na tylnym siedzeniu limuzyny.
- Synek mamusi się zgubił, oj, oj. – Zadrwił, gdy dołączyłem do niego. – Witaj brat, jak miło cię widzieć takiego… rozpieszczonego.
- Spierdalaj. – Warknąłem i skupiłem się na gadaninie ciotki.
- …ona jest naprawdę dobra… Niewidoma ale zajmować się dziećmi potrafi. Na pewno wam się bardziej przyda.
- No nie wiem… - Wymamrotała Beata.
- Całkowicie za darmo! – Oliwia uśmiechnęła się szeroko. – Tak! Traktuj ją jak prezent.
Jeszcze ci powiem, że ona świetnie szyje! Tylko no… jest problem z kolorami, jednak wystarczy jej powiedzieć która nić jest jaka i tworzy arcydzieła!
- W takim razie dlaczego ją oddajesz? – Zainteresował się ojciec.
- Och, Pawle. Dziewczyna była tu z matką, która niedawno zmarła. Teraz nie ma jej kto pomagać w codziennych czynnościach… Moje służki nie mają do niej cierpliwości, a wasza Eliza jest mniej więcej w jej wieku, na pewno się dogadają.
Matka Darii zmarła? To dlatego była smutna, gdy patrzyła na te nici…
- Chris – Głos mamy przywołał mnie do rzeczywistości. – Jutro przyjedziesz po naszą nową pracownicę.

***

Zaparkowałem przy podjeździe domu Blowińskich. Wysiadłem z auta, a na mój nos spadła jedna z pierwszych, lodowatych, jesiennych kropel. Słońce zasłaniały chmury. Ciekawe, czy można wyrzeźbić niebo. Jeśli by mi się udało, byłaby to najwspanialsza rzeźba w mojej kolekcji.
- Chris! – Ula Blowińska wyszła mi na spotkanie. Była w stroju do jazdy konnej. Podała mi rękę. – Miło cię widzieć.
- Witaj. – Pocałowałem młodą damę w dłoń. Dziewczynka uśmiechnęła się niepewnie.
- Daria jest już gotowa. – Warga Uli drgnęła. Spuściła wzrok. – Dbaj o nią.
- Będę cię odwiedzać. – Usłyszałem za sobą.
Podskoczyłem zaskoczony. Nie zauważyłem kiedy Daria podeszła. Była ubrana w pastelowo kremową, prostą suknię. Tym razem czystą… i ładną.
- Możesz mnie odwiedzić kiedy chcesz… wystarczy poprosić lokaja… albo zadzwonić do mnie. – Służka próbowała ukryć wahanie. Jednak Ula niczego nie zauważyła, uśmiechnęła się i objęła Darię.
Chcąc dać dziewczynom trochę prywatności zająłem się pakowaniem walizki to auta. Otworzyłem przednie drzwi od strony pasażera.
-Musisz już jechać. –Powiedziała Ulka. Deszcz coraz bardziej dawał się we znaki. Krople głośno uderzały w dach pojazdu.
Daria szepnęła coś do dziewczynki i wsiadła do samochodu, zbywając mnie, gdy chciałem jej pomóc. Zamknąłem za nią drzwi.
Jedziemy do domu.


________
Komentarze z poprzedniego bloga:

~Basia
Hej,
dawno mnie tutaj nie było, niestety jeszcze przez jakiś czas tak będzie, teraz mam trochę czasu i spróbuję nadrobić…
więc nasza Daria będzie teraz u nich pracować, ciekawe co się dalej wydarzy…
Dużo weny życzę Tobie…
Pozdrawiam serdecznie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz